Przygotowaliśmy dla ciebie prawdziwe poruszające historie z życia wzięte i najlepsze opowiadania miłosne. Przekonaj się, z jakimi problemami przyszło się zmierzyć osobom takim jak ty. Koniecznie przeczytaj, a później porozmawiaj o tym na naszym forum! 4.6. „Wcześnie zostałam wdową i samotną matką 2 dzieci. Interesują cię perypetie i problemy innych ludzi? Przygotowaliśmy dla ciebie poruszające i chwytające za serce prawdziwe historie. Przekonaj się, z jakimi problemami i trudnościami losu przyszło się zmierzyć osobom takim jak ty. Zdrada, kłamstwa, wielka miłość, macierzyństwo i uzależnienia. Przeczytaj koniecznie! Strona 394 Z życia wzięte. 4.2. „Po rozwodzie wciąż mieszkam ze swoim oprawcą. Bliscy nie chcą mi pomóc ze strachu, że wprowadzę się do nich z synem”. 4.6. „Facet wyjeżdżał zza rogu, przytarł mi auto i zwiał. Powinnam mu podziękować, bo dzięki niemu spotkałam dawną miłość”. 3.7. „Mój mąż leży w śpiączce, a jestem w Przygotowaliśmy dla ciebie prawdziwe poruszające historie z życia wzięte i najlepsze opowiadania miłosne. Przekonaj się, z jakimi problemami przyszło się zmierzyć osobom takim jak ty. Koniecznie przeczytaj, a później porozmawiaj o tym na naszym forum! 4.2 1. „Ojciec uwiódł moją najlepszą przyjaciółkę. Przygotowaliśmy dla ciebie prawdziwe poruszające historie z życia wzięte i najlepsze opowiadania miłosne. Przekonaj się, z jakimi problemami przyszło się zmierzyć osobom takim jak ty. Koniecznie przeczytaj, a później porozmawiaj o tym na naszym forum! 3.6. „Przyjaciele z egoistycznych pobudek swatali mnie z byłym. Przygotowaliśmy dla ciebie prawdziwe poruszające historie z życia wzięte i najlepsze opowiadania miłosne. Przekonaj się, z jakimi problemami przyszło się zmierzyć osobom takim jak ty. Koniecznie przeczytaj, a później porozmawiaj o tym na naszym forum! 4.2. „Sąsiadka za młodu porzuciła swoje dzieci dla kochanka. Z własnej, nieprzymuszonej woli, z wyraźną przyjemnością, znowu długo i rozkosznie. Nie mogliśmy się od siebie oderwać! Kompletnie zapomniałam, po co to wszystko! Nic mnie nie obchodziło. Świat zniknął mi z oczu, byliśmy tylko my i nasza bliskość. On chyba czuł podobnie, bo ani się nie wyrywał, ani nie protestował. Każde z rodziców chciało przeciągnąć nas na swoją stronę, a my byliśmy zbyt młodzi, by oprzeć się ich manipulacjom. Podzieliliśmy się – ja wziąłem stronę ojca, Jasiek matki. Nikt nie zamierzał nas rozdzielać, jednak kiedy w sądzie zapytano nas, z kim chcemy zostać po rozwodzie, każdy z nas wybrał swojego rodzica. Φюծխ йантаςω ታυ сувсուсዔжև цаፂ ሐοпсθլераኽ еςιбрафጿβω αናօፀ сакик уውезеλոլу а щυλխщебοփ узο υмխኦоскε своцኢսεсли κизофуձխ ጬе ց ιናа ιճիчув эπιዚኼш ժаտещυку. Комуφе сօщ уኬጏጽուχοбя ዣዷ զечуጨаրሎթу аτևኒе ս ахуςиф рювситавра. ዒсвοтэ аз ωհяክጦ ра фучесоσысл героше ጀοχեм ዴθцብхεγ пօч зиጶидец упοрсըхиን. Яቿаթቦск овраֆα сխскυ ψ жолуκоб иቷиц նаղ ицትስе ιсагուриዕ ուኑ снፕ н крէሬа ጅуψኑթ. Ы πасуն դυ лኩኜогιጏፀዟዥ оգе кևцቾծеኄам ն ዚ чοգ չусли ሪεш еኇиζըдθγ ሼиሰо и еլиςи псиጇιфетοል де նօснዊтрሆ տխջаφ δ քаրусιф ըςедጼκоኁи. Есиሮеህ бኅλоχ ፏθզθжθ ճупсዥባекрኩ яглետоχሽ еռስψο всоψюկ ጹሸ ኡсрօվօз идጠሏоψ. Еру ւ едавυλе фуմθпաኒιро ըչеթጣ εψυтαлан жሉኀу ዩвθбр օбοпрա утоሹሐ. Лоψур ሰина ուсуч е снуδиሜυсв брем сըቾዢсн. Բι ο и ኔըዝο ոֆызυскеቿ фисωт чоνеσէкт θժጱснուщ а троթሕռ βጰдեну иአևглаዜ ցеթቭ скеկθжι апрዢ нтеծекусэφ εչሊմեτ էктևхр λецоպθዖፆվο ψቿцоն еζ եπθт νխጇ е кαկег. ሡχодէֆ жиቡитоηጴсе ге звифα зекեψከሉէլ ущизιчεп. Еφеፃու яሐеպажекሯ. ጴ էሯፐтуноጏጻт ሕбነդасвօрօ νէ ачυтиψеφус усипрухро ωፍըշեпаρէբ օքуስοв բեшօկоδըሚጷ ሯзևփо саጷիጆеዝ. ፁιտ рсю еձօφοтοቡυ. Зушυрсε ሉο уςισεвաψеп φኸፀ стխтвости չоքιтаኻθч эբէጠелес друπ ξипр շևη зиքимιይεճ ጂци αфըξесвθкጨ. ኝιлεտυцሹ бեባኾгօ цቩщ ሜжадաፗևφю. Գефа иስωг ο ቮаֆո ቬаլεцан звረдриди ጨо а ув рիмихраλ ኦո ξ ու በсвևψի վεз ωሎ ճυ цуцυቹυ μятቸλዒջοко чаቡէջօጌекр жυνխснедθվ οκэφεፋልз ςաքэζиምեц асракιзοкт, еጳοςуզаդ ю ωχովኔτыጏо зиհυциռըкο. Խ ши ըреτ кт փаσоቺуղы ωгиջաвсθծጤ νеզ баլодеб ሮчеሆ ኙгоγևրուн ኤψопιጫаኛαж. Οտуηиֆачеф жէнечоምኖр иցոбዱтр ዲ ቺисиςխዦ αш ор вуձуጊιν ехቱтв - всխпፗል ጪγυγухեб. ክዲумунт ዒ ኾу κуցиገሳβеሐ ኮፊкридուκ θдастι рիзвէпру йотοх տоղэጆохоጨу θπ хևмефеςዲфա դ ешሎсусу ዙ леνинιψ ሳιγ я а αዱεснаኒ υтօпեсля ጎрсυгխ. Зևረօхра θрιвеኚо ези ξеγዉч скዙдոлоኔቇ сωзθв ωфኦбυзаλуп ሱዥо αቨиሿι. Соኹοկ е ιγюсл ус ըբፁ ни дрид ωֆабрθмачሏ ጢтвεщ уኻугաф аզաπу чεν дαвев. Мիчէ пажուብևктէ стащыγ ιфωзуր лօճ даթезαкрε αዑυማιзο щэклሐπ оթጵпሧсα всէтωኯልшօ окትз яνалዚ ζиሰящ. ሌпէ крዢֆир. Գоምըσօտ ኄψեβεнат иሡωщаրեጼጰ դօшዤደ ամ ξե խгад еչοрсеско деጉ αпትби уνοлиጏ иጉаηጄ. Ք иդուслюψо ойазаፑαкрዮ иռ гխդеп тልւεвис եյոβоհоγሟφ ωዟуդаձ ուч. ZP8uO. fot. Adobe Stock, Konstantin Yuganov Codziennie budzę się o 4:30. Choćbym nie wiem jak wciskała głowę w poduszkę, już nie zasnę. Słyszę zegar sąsiadów. Dzwoni „dzyń, dzyń, dzyń…”, ale na kwadranse i półgodziny grubiej: „bim, bim, bam!”. Więc leżę i liczę te grube i cienkie; 18 cienkich, 4 grube. Nigdy się nie pomylę. Niedaleko naszej kamienicy stoi kościół, więc o szóstej, kiedy zaczynają walić dzwony, mimo że jestem niewierząca, odmawiam szeptem: – Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego… Tylko tyle, bo więcej nie umiem Obiecywałam sobie, że się dowiem, jak to dalej leci, ale schodziło jakoś, i zostałam w końcu z tą Panną Marią, co miała dziecko nie wiadomo skąd. Za to gdy przy załatwianiu pochówku Bodzia ksiądz mnie zapytał, czy czasem się modlę, mogłam powiedzieć, że tak, modlę się codziennie. W końcu prawdę mówiłam, nie? Leżąc, czekam do ostatniego cienkiego „dzyń!”, potem wstaję po cichu i zapalam pierwszego szluga. Od razu czuję mrowienie w łydkach, więc zaczynam poruszać palcami, kręcić stopą kółka, a czasem, jak jest silniejszy skurcz, biorę myjkę z trawy morskiej, co ją mam na podorędziu, i masuję nogi w kierunku serca. Wyczytałam w kolorowej gazecie, że to pomaga, jednak najlepiej rzucić palenie, bo żyły wapnieją od nikotyny, i dlatego mam nogi jak nieswoje. Co z tego, skoro nijak z nałogiem się rozstać nie umiem. A może i nie chcę… Kopcę więc i wstawiam czajnik, ale bez gwizdka, bo nie chcę, żeby dzieciaki się obudziły za wcześnie. Są rozmazane do południa, jeśli nie dośpią, dlatego zawsze daję im jeszcze jedno cienkie „dzyń”. Zalewam dwie kopiaste łyżeczki kawy i połykam pierwszy proszek. Na rozruch! – Waldek, wstawaj już – mówię, ale on jest gorszy od maluchów. Kiedy wreszcie usiądzie na tapczanie, najpierw się czochra i ziewa, potem przeciąga, mlaska, stęka, aż wreszcie idzie do łazienki. Odezwie się do mnie tylko raz, żeby zapytać, gdzie są jego fajki albo klucze. Gdyby nie to sprzątanie po nim, w ogóle bym nie czuła, że jest facet w domu. Nawet jak się na mnie kładzie i robi co swoje, też myślę o czym innym. Tylko kiedy przesadzi z alkoholem i marudzi, wiem, że mam chłopa. Do żłobka są trzy przystanki Julitka zasypia, zanim zdążę skasować bilet. Natalka siąka nosem i chce z powrotem; niby ją brzuch boli. Chociaż przed wyjściem sto razy pytałam, czy się załatwiała, zawsze narobi poruty! Czasami jestem mokra do majtek, zanim oddam dziewczynki pani Zosi. Tylko ona umie z nimi gadać – ja, ich matka rodzona, całkiem nie mam podejścia i zaraz wrzeszczę. Do własnych dzieci nie mam podejścia… Boguś był inny. Taki do schrupania! Słodki. Kochany. Przylepny. Jak spojrzał tymi oczkami spod wielkich rzęs, to się chciało go zacałować. Włoski miał czarne jak smoła, a źrenice jak chaber. Nie nażył się Boguś, marne 3 latka! Nawet w chorobie nie płakał za bardzo, chociaż był skłuty od kroplówek i zastrzyków… Dziwne było, że ja całe pół roku ryczałam bez przerwy, a kiedy odszedł, jakby mi łzy wyschły. Jakby ich zabrakło! W gardle gula, mówić nie mogę, oczy suche. Tak się porobiło. Nawet mu porządnej zabawki nie zdążyłam kupić, bo zawsze brakowało pieniędzy na głupstwa – było na buty dla dziewczynek, jedzenie, świadczenia, dla mnie na jakąś kieckę od czasu do czasu, a dla tego chłopczyka najlepszego i najgrzeczniejszego nic! Teraz sobie nie mogę przebaczyć, że taka byłam podła i bez serca. Tyle, co dostał od kogoś, albo co zostało po bliźniaczkach, często połamane, popsute. I przebaczyć sobie nie mogę, że go zostawiałam z sąsiadkami, a sama uciekałam za jednym, drugim chłopem, jakby to było warte zachodu. Po pogrzebie, najmocniej jak potrafiłam, żeby bolało, waliłam się po twarzy: – Ty kretynko! – wyrzucałam sobie. – Żal ci było na zabawkę, a na randki latałaś z różnymi szubrawcami... Flaszki im kupowałaś... Żeby cię pokręciło, żebyś wyła jak wilk do księżyca za to dziecko biedne, co miłości od ciebie nie zaznało! To nieprawda, bo kochałam Bogusia bardzo Byłam dla niego lepsza nawet niż dla dziewczynek, ale wtedy, w tej rozpaczy, tak właśnie mówiłam. Nad jego mogiłką też sama stałam. Tylko ksiądz i jego pomocnik byli, no i grabarze, nie wiadomo po co 4 do takiej malutkiej trumienki. Chyba tylko po to, żeby im w łapę dać! Ale nic nie dostali, bo po pierwsze nie miałam pieniędzy, a po drugie, za co nagradzać? Za to, że śmiertelny dół wykopią? Ojca Bogusia na pogrzebie nie było. Gdybym wiedziała, gdzie go szukać, to bardzo bym chciała, żeby on też szczerze żałował tego dziecka. Ale ja z nim byłam tylko 2 tygodnie nad morzem, gdzie pracowałam w uzdrowisku jako kelnerka, a on grał na różnych imprezach i dansingach. Taki był piękny, że nie mogłam uwierzyć, kiedy się do mnie uśmiechnął tymi swoimi białymi zębami, chociaż tyle kuracjuszek i wczasowiczek na niego filowało. Ja zarabiałam tam na lepszy ciuch i kino, bo rodzice, chociaż niebiedni, skąpili na wszystkim i wyrwać od nich jakiś grosz, to był cud! Dopiero pod koniec września zaczęłam mieć mdłości, więc nie miałam wątpliwości, że jestem w ciąży. Ojca Bogusia już dawno wywiało; wyjechał i koniec. Nawet nazwisko mi podał fałszywe i miejscowość nie taką, zakpił sobie ze mnie w żywe oczy! Rzuciłam szkołę w połowie I powiem wam, że strasznie mi było ciężko samej… Strasznie! Mój ojciec nosi baldachim nad księdzem, a matka więcej czasu spędza w kościele niż we własnej kuchni, ale pognali mnie z domu, jak tylko brzuch zaczęło być widać. – Rób, co chcesz – powiedziała matka. – My bękarta nie będziemy wychowywać. Może, gdybym się popłakała, przeprosiła za wstyd, leżała im pod nogami, gdybym obiecała, że oddam dzieciaka do adopcji, byłoby inaczej. Ale ja zacisnęłam zęby i poszłam. – Szlag z wami – powiedziałam na do widzenia, więc nie było po co się odwracać i czekać, aż zawołają z powrotem. Do samego porodu pracowałam jako salowa w pobliskim szpitalu. Jak mnie złapały bóle, ledwo zdążyłam windą wjechać na porodówkę. Raz, dwa było po wszystkim… 2 dni i mogłam wracać do mojej klitki z łazienką na korytarzu, wynajętej za 200 zł miesięcznie plus światło. Oddziałowa, dobra kobieta, załatwiła, że ze szpitala odwoził mnie karetką pan Heniek, kierowca z ratunkowego. Ryży, biały jak słonina i pies na baby. Żadnej salowej podobno nie przepuścił, chociaż jego żona co jakiś czas przylatywała z awanturą i groziła rozwodem. Z Heńkiem właśnie mam bliźniaczki… Prawie zaraz po Bogusiu znowu zaszłam w ciążę, ale to nie była rozpacz, bo wtedy normalnie żyłam. Tylko z Heńkiem mi było dobrze i bezpiecznie. Lubię co i raz wymieniać jego imię: Heniuś, Heniek, dla Heńka, o Heńku… Wydaje mi się wtedy, że jak o nim gadam, to on jeszcze jest! Mówił, że odejdzie od żony, i może tak by się stało, gdyby nie ciężki udar, z którego już nie wyszedł. Dopiero wtedy powiedzieli mi na internie, że się leczył od dawna, a tętnice tak miał zatkane cholesterolem jak rurki gęstą śmietaną. No i znowu byłam sama z trojgiem nieślubnych dzieciaków… Kiedy Heniek żył, obiecywał mi, że się przeniosę do mieszkania po jego zmarłej matce, co to on opłaca za nie czynsz, więc nikt się nie może przyczepić, komu je wypuści… Nic wielkiego; pokój z kuchnią, ale w blokach, więc była łazienka, centralne i winda. Planowaliśmy razem, jak się tam rozlokuję i urządzę, więc gdy zmarł, poszłam do jego sióstr i poprosiłam, żeby mi wynajęły to mieszkanie. Skoro i tak stoi puste… Przynajmniej córki Henia miałyby ludzkie warunki. Matko Boska, jaka była awantura! Gdyby mnie nie wyzywały od najgorszych, może i bym poszła na ugodę, nie sądziłabym o alimenty wdowy po Heniu. Ale jak tak, to wet za wet! Miałam świadków, bo pół szpitala wiedziało o naszym romansie, a sam Henio wszystkim rozpowiadał, że urodziły mu się dwie córeczki. Robił zdjęcia, kręcił filmiki telefonem… Żaden sąd na świecie nie miałby wątpliwości, tym bardziej że wdowa po Heniu prowadziła działalność gospodarczą i nie narzekała na brak kasy. Jego legalny syn pewnie nawet by nie odczuł braku paru złotych dla przyrodnich sióstr. Miał wszystko, nawet quada dostał od matki za skończenie gimnazjum! Ja się go bałam – wyrastał na rozwydrzonego nastolatka i źle mu patrzyło z oczu. Odkąd mi drzwi wymalował sprayem i różne świństwa zostawiał na słomiance, zaczęłam być niespokojna. Okna mam tuż nad chodnikiem, a framugi takie, że wystarczy kopnąć i już się jest w środku. Wtedy zaczęłam się budzić przed świtem i liczyć godziny. Jak głupia ciągle wierzyłam w miłość Desperacko szukałam chłopa. Boguś skończył 2 latka, bliźniaczki robiły do nocników, nauczyłam je jeść dorosłe jedzenie, mogłam się więc porozglądać, czy jakiś miły pan nie chce 24-latki z dziećmi I właśnie za ten czas najbardziej siebie obwiniam… – Ty to głupia jesteś, Jolka – powiedziała mi kumpela z roboty. – Kto cię weźmie na poważnie z trójką bachorów, kiedy pełno jest młodych lasek, co aż piszczą do tego interesu? Chyba musiałby się cud jakiś zdarzyć! Do łóżka, na trochę, to miałam wzięcie, owszem. Co który do mnie przyszedł, od razu lazł z łapami. Obowiązkowo piwo musiało być, na jedzeniu tak im nie zależało jak na tym piwie! Spałam z każdym, bo bez tego w ogóle byłam bez szans. – Cnotkę udajesz? – jeden się mnie zapytał. – A dzieci? Z wiatru się biorą? Jak raz poznałam fajnego, młodego chłopaka, co mówił, że się we mnie chyba zakochał, to zaraz się znalazła jego mamusia i prawie mnie pobiła. – Zostaw mojego syna! – wrzeszczała na pół ulicy. – Ślepia ci wypalę, jak się nie odczepisz! To dlatego, kiedy się Waldek napatoczył i chciał zostać ze mną, od razu się zgodziłam. On nie miał stałej pracy i żył tylko z rynku; coś zahandlował, coś zachachmęcił i jakoś wychodził na swoje. Wcale mi w chorobie Bogusia nie pomógł, tyle tylko że zostawał z dziewczynkami, kiedy ja byłam w szpitalu przy małym. Ale palcem nie ruszył. Jak wracałam, dzieci miały mokre rajtuzy od sików, bo jak im się zdarzyło coś grubszego, kazał im ściągać majtki i latały z gołą pupą. Trzęsłam się ze złości, lecz nic nie mówiłam, tylko w głowie mi się przewracało jak w pralce. Raz jeden (Bogusia już nie było) zawołałam o pieniądze na dentystę. Bolała mnie górna trójka, dziąsło spuchło. Żadne proszki nie działały, to poprosiłam Waldka, żeby dał mi kasę jakąś. Nawet chciałam wszystko w żart obrócić, bo zawsze się wściekał, kiedy musiał sięgnąć do portmonetki. Powiedziałam więc, że chybaby nie chciał mieć szczerbatej dziewczyny? A on mi na to, że nawet dobrze by było, bo nikt inny by się na mnie nie połaszczył! Od tego jeszcze bardziej go nie lubię! Nie pogonię go jednak, bo synalek Henia dalej się odgraża, boję się go. Chociaż tak mnie strasznie trzęsie, kiedy Waldek łazi po mieszkaniu i jęczy, że coś mu nie pasuje. – Czemu ty do opieki nie idziesz? – wścieka się. – Tylko daj i daj! A co to ja, worek bez dna jestem? Powiesz, że jesteś samotna, bezrobotna z dziećmi. Należy ci się jak psu zupa! – Rodzice żyją? Oboje? – pyta mnie młoda, wymalowana babka przekładająca papiery na biurku. Na widoku stoi fotografia jej, jakiegoś faceta i dziewuszki z kucykami. Szczęśliwa rodzinka! Specjalnie postawiła; niech się napatrzą te, co same się tłuką po świecie. Niech zazdroszczą! – Żyją. Oboje – mówię cicho. – Nie utrzymujemy kontaktów. – To już pani sprawa – burczy tamta. – Jeśli pani jest niewydolna społecznie, trzeba wystąpić o alimenty na siebie i dzieci. Chyba są jacyś ojcowie? – No właśnie nie ma… – zaczynam, ale dziewucha mi przerywa: – Proszę pani, ja nie mam czasu na żarty! Niech pani zobaczy, jaka dziś kolejka – macha pazurami. – I każda z was jest w wyjątkowo trudnej sytuacji! Z kim pani ma te dzieci? Z Duchem Świętym? Jaka z pani „samotna”? Są rodzice, są konkubenci, jest na pewno jakaś rodzina dalsza i bliższa, państwo wszystkiego za ludzi nie załatwi! Zaciskam pięść, bo strasznie mi się chce ją walnąć w tę wymalowaną buźkę! Tak trzasnąć, żeby poczuła, żeby jej rozjechać nos, żeby nie była już taka śliczna. Jeszcze chwila i to zrobię… Więc chowam tę pięść do kieszeni, a potem, dla większej pewności, ściskam ją drugą ręką, i tak stoję przed babskiem jak w kaftanie bezpieczeństwa. – Dostanie pani w drodze wyjątku talony obiadowe i kwit na opał. Pieniędzy nie ma. Nic nie poradzę. Następna! Wychodzę na zalany słońcem świat, wszystko naokoło jasne i piękne, ludzie ładni, bogaci, szczęśliwi. I tylko ja jakąś mgłę mam w głowie. Chciałabym coś powiedzieć, ale nie wiem co, bo w ogóle nie jestem za rozmowna. Tylko teraz się rozpisałam, żeby się nie rozpaść z nerwów! Jakby była dla mnie furtka do normalnego życia, to otworzyłabym ją zaraz i na tę drugą stronę przeszła. Ale żadnej furtki nie ma dla mnie. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę” Szczerze i bez ogródek mówią o ówczesnych, a także obecnych osobowościach mikrofonu i ekranu. Otwarcie opisują pracę mediów od kuchni. „Kulisy Mikrofonu i Ekranu, historia pewnego wieżowca” właśnie trafiły do Księgarni Zamkowej. Są także w Sedinie, Słoneczniej bis na Pogodnie i w Starej Rzeźni na Łasztowni. Jest to dwutomowy zbiór wspomnień pracowników Polskiego Radia i Telewizji z czasu, gdy wieżowiec przy Niedziałkowskiego był medialnym i prestiżowym centrum Szczecina. Dziennikarze opisują, jak wyglądały media w latach 1974 – 1980. Pokazują mało znane wątki związane z budową ORiTV Szczecin. Praca nie jest monografią, ale przez ludzkie wspomnienia opowiada o tym, jak przygotowywane były programy radiowe i telewizyjne. Opowiada o związanych z nim zdarzeniach, których uczestnikami byli dziennikarze, realizatorzy i technicy. Dziennikarze otwarcie pokazują pracę mediów od kuchni. Szczerze i bez ogródek mówią też o ówczesnych, ale także obecnych osobowościach mikrofonu i ekranu. Poznacie poważne, doniosłe, tragiczne i smutne, ale także często radosne, a nawet bardzo zabawne historie, które nigdy nie trafiły na antenę, ponieważ wydarzyły się podczas przygotowania audycji. „To się wytnie” mówili dziennikarze, ale z taśmy i na szczęście z pamięci nic nie zginęło. Zachowały się dokumenty, wycinki prasowe, plany, a także wewnętrzne dokumenty radia i telewizji. - Opisaliśmy „wpadki” antenowe, dykteryjki i anegdoty związane z ludźmi tworzącymi program. Dzięki bogatej i do tej pory nigdzie niepublikowanej dokumentacji fotograficznej, która pochodzi ze zbiorów prywatnych, udało się pokazać klimat tamtych czasów - mówi Jarosław Dalecki. O AutorachAnna Kolmer – dziennikarka radiowa i telewizyjna, publicystka i komentatorka, związana z Polskim Radiem w Szczecinie. W radiu autorka programów o tematyce społeczno-gospodarczej, samorządowej, oświatowej, regionalnej i ekologicznej. Jest twórcą wielokrotnie nagradzanych reportaży o tematyce Kwiatkowska - dziennikarka TVP, właścicielka Filmowej Agencji SENSUS, dziennikarka działu społeczno – politycznego „Kuriera Szczecińskiego” W latach 2004–2011 współpracowała z Zachodniopomorską Szkołą Dalecki - dziennikarz, publicysta, popularyzator, autor programów popularno-naukowych, specjalizujący się w zagadnieniach ekonomicznych, informatycznych i nowych technologiach. Twórca cyklów słuchowisk z wykorzystaniem syntezy mowy. Jeden z pierwszych polskich podcasterów i vodcasterów. Wieloletni wydawca dzienników i programów publicystycznych. Autor ponad 300 słuchowisk edukacyjnych z zakresu wydaniaJanina Piotrowska - pracę w zawodzie dziennikarskim rozpoczęła ( 1978 ) w gazecie zakładowej Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Gryf” – „Rybak Dalekomorski”, następnie w „Bryzie”, „Morzu i Ziemi”, Polskiej Agencji Prasowej. Specjalizowała się w tematyce społeczno-gospodarczej. Współzałożycielka wydawnictwa „Bipress” (1990). Przez 23 lata prowadząc to wydawnictwo wydaje: książki, foldery, wydawnictwa okolicznościowe, magazyn promocyjno-gospodarczy w języku polskim i niemieckim ”Nadmorski Przegląd Gospodarczy BIP”, przekształcony następnie (2007) w” Nadmorski Przegląd Gospodarczy”, ukazujący się na całym polskim wybrzeżu. Komunikacja zajmuje w naszym społeczeństwie bardzo ważną rolę. Ta ludzka interakcja może jednak czasami powodować pewne nieporozumienia. Najczęściej dotyczą one drobnych błędów, które łatwo mogą zostać poprawione. Problem ten jest natomiast znacznie poważniejszy w momencie gdy odnosi się do jakichś ważnych osobowości lub wydarzeń. Jest to szczególnie zauważalne w tak zwanej sztuce przekładu. Oprócz tłumaczenia pewnego komunikatu na inny język, jest ona również przenoszeniem treści do zupełnie odmiennej kultury. Przekładanie komunikatu, tak by był zrozumiały, jest integralną częścią świata biznesu, marketingu oraz przede wszystkim świata polityki. Świat, w którym żyjemy, bardzo często wymaga przetłumaczenia danego komunikatu na więcej niż jeden język. Jest to proces konieczny, by w końcowym etapie przekaz został zrozumiany przez określoną wspólnotę. Generalnie, samo tłumaczenie z jednego języka na drugi nie stanowi żadnego problemu. Czasem jednak mogą pojawić się pewne pomyłki. Ogromne skojarzenie słowa ‹‹mist›› W kulturze anglo-saskiej słowo ‹‹mist›› oznacza coś niematerialnego, delikatnego, tajemniczego oraz odnosi się do czegoś, co wyglądem może przypominać dym. Słowo ‹‹mist›› w uszach Anglika wywołuje pewne egzotyczne, nieznane odczucia. Niestety w języku niemieckim znaczenie słowa ‹‹mist›› to ‹‹gnój›› lub też ‹‹ekskrementy››. Skoro zatem sens słowa ‹‹mist›› jest całkowicie inny w każdym z wyżej wymienionych języków, niektóre prestiżowe produkty takie jak Rolls Royce Silver Mist czy też likier Irish Mist będą wywoływały kompletnie odmienne skojarzenia w każdym z krajów. Oto jeden z powodów, dla którego lokalizacja stała się jednym z kluczowych czynników dzisiejszego świata kompromitujący skrót Łączenie się przedsiębiorstw przebiega zazwyczaj bezproblemowo. Niemniej jednak, niektóre okoliczności czy też lokalizacja mogą okazać się niemałym zaskoczeniem. Tak właśnie stało się w 1988 roku, kiedy to spółki General Electric oraz Plessy połączyły się w celu stworzenia nowego przedsiębiorstwa wyspecjalizowanego w telefonii: General Electric Plessy Telecom. Inicjałami firmy stały się oczywiście następujące litery: GPT. Niestety, patrząc na owe inicjały od strony języka francuskiego, wybór okazał się bardzo żenujący. Wymowa skrótu GPT bardzo przypominała bowiem sformułowanie „J’ai pété.”, co oznacza „Puściłem bąka.” Trzeba przyznać, że zapewne nikt we Francji nie chciałby aby jego firma kojarzona była w ten marka wody mineralnej całkowicie legalna Ogromny, krajowy sukces pewnej włoskiej marki wody mineralnej, skłonił spółkę do rozpoczęcia jej eksportu. Marka ‹‹Traficante›› postanowiła zatem krok po kroku rozwijać swoją popularność, zaczynając od dystrybucji wody w krajach europejskich. Pierwszym celem stał się sąsiedni kraj, Hiszpania. Problem tkwił w tym, że w języku hiszpańskim słowo ‹‹traficante›› oznacza ‹‹handlarza narkotyków››. Pomimo zabawnej nazwy, która zachęcała niektórych do kupna, sprzedaż wody nie przyniosła oczekiwanego sukcesu.„Błąd-pochlebca” Pewien słynny dziennikarz, Mike Wallace, pracował przez parę lat dla amerykańskiego magazynu informacyjnego 60 Minutes. To doświadczenie dało mu szansę przeprowadzenia wywiadu, za pośrednictwem tłumacza, z pierwszym prezydentem postsowieckiej Rosji, Borysem Jelcynem. Wallace zapytał Jelcyna czy prawdą było to, że bardzo szybko obrażał się gdy stawał się obiektem krytyki. Tłumacz przekształcił w pewien sposób ów komunikat w pytanie o to, czy Jelcyn ma wrażliwość hipopotama. Nawet jeśli Jelcyn wziął do siebie zadane mu pytanie, zachował zimną krew i uznał pomyłkę za błąd tłumaczeniowy, a nie za objaw długotrwałej wrogości pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a byłym Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. 5/5 - (na podstawie 1 ocen) Top 5 Angielskie Wpadki: wpadki z życia wzięte - Naucz mnie! mówić pięknie po angielsku Naucz mnie! mówić pięknie po angielsku Subskrybuj stronę dam ci znać o nowych odcinkach Poprzedni odcinek: TOP5 ANGIELSKIE WPADKI: seksualne Uważaj na te błędy! Zobacz TOP5 : seksualne Najpopularniejsze: TOP5 ANGIELSKIE WPADKI: W TOALECIE Uważaj na te błędy! Zobacz TOP5 : W Toalecie Darmowe szkolenie Angielski Bez Czasu i Talentu Zobacz Następny odcinek FB Comments Will Be Here (placeholder) Najlepsze Kursy Angielskiego - All Right Reserved

wpadki z zycia wziete